Chochoł

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Skacowany, zmęczony wychodzę z mroku kinowej sali. Od razu wpadam na faceta z kawałkiem kartonu i napisem "na piwo". W strugach deszczu patrzę swoim skrzywionym przed chwilą punktem widzenia na prostotę i beznadzieję tego wyznania. I beznadzieję filmową. Jej zamglenie, wypłowiałe kolory, uporczywe dudnienie.

Pustka.

Co się właściwie dzieje? Świat się chwieje, ciasność zamknięcia przytłacza, chaos ujęć rozprasza, montaż nęka, ale wszechobecna twarz zmuszać musi do myślenia. Twarz faktu dokonanego, zmęczonego życiem. To punkt zaczepienia w asocjacyjnym ciągu historii, punkt odniesienia do punktu odniesienia, Jerzego w Jerzym. Poznanego, wyeksponowanego, szczerego ale jednocześnie za dumną zasłoną słowa - bezradnego. Słychać wystrzały, siekiera w ogniu migocze, krew i gówno mieszają się w brudzie. W jednym tańcu. Pustym dudnieniu.

Jest empatia, ale dziwna, współuzależniona. Poddana wódce i niepewna. Skrzy się srebrzystymi kieliszkami, zatacza, zamiera. Ażeby obudzić się o stopień niżej w głębinie pustki. Własnego absurdu.

Nadekspozycja przypadku otępia, przytłacza. Szczere wyznania, chwile pozornego spokoju, pełne są nerwów. Ręce ciągle się trzęsą. Kat sumienia z tyłu monopolowego materializuje się. Wita. Nie wiem, kiedy zaczął, nie wiem, kiedy skończy. Nie wiem ile zrozumiałem, ile próbowałem zalany potokiem wydzielin w tej smarzowskiej klamrze zwanej życiem. Ale na pewno spojrzę inaczej na swoje odbicie w szklanej butli.

Zwiastun:

so - skacowany nie wyglądałoby lepi?

Lapsusu, a to nie celowo jest? Tak jak ten "zmęczny" zaraz dalej? Taka stylizacja na pijacki bełkot? D: Albo ja przesadzam.

lol lol. chyba serio jestem zmęczony.

Dodaj komentarz