Naziści z kosmosu

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

ZombieCamel/Exellos

- "Już jestem zachwycony" - powiedziałem, kiedy dowiedziałem się o czym jest film, kto go robi, za jakie pieniądze i skąd te pieniądze pochodzą.

- Mam wrażenie, że najbardziej zachwyciłeś się właśnie tym ostatnim.

- Tak właśnie, wchodzimy w nową erę, w której to widzowie finansują filmy, a przy okazji je współtworzą. I w efekcie dostają to, co chcą oglądać, a nie to co serwuje im (nam) przemysł filmowy. Internet po raz kolejny pokazuje swoją siłę!

- To prawda, milion euro od internautów w kontekście 7,5 mln budżetu to naprawdę dużo. Aż trudno pojąć, że za tak małą kwotę zdołano stworzyć film kosmiczny, który nie ustępuje w sferze efektów specjalnych holiłódzkim gigantom. Pełen podziw.

- Finowie mają olbrzymie zaplecze programistów, oraz grafików komputerowych, więc nie powinno to dziwić. Ale i tak trzeba oddać im hołd, ponieważ efekty specjalne były chyba najmocniejszym elementem filmu. Choć oczywiście niektóre (np. Ratowanie Renate w próżni) były celowo zrealizowane amatorsko, ale wszystko i tak jest podporządkowane wybuchom śmiechu na sali.


- W ogóle celowość w tym filmie gra kluczową rolę. Wizualna - pełna symbolicznej tandety popkultury, połączona z fabularną - przerysowaniem i historycznym kontekstem w tle. Bądź co bądź, mamy do czynienia z nazistami, czasami niezbyt odległymi i ciągle mocno newralgicznymi. Trzeba być niezłym Finem, żeby zrealizować film o kosmicznym najeździe IV Rzeszy na USA, w dodatku w połowie po niemiecku.

- I za to wielki plus ode mnie. Lubię kiedy postacie mówią własnym językiem, a nie tylko angielskim. A idąc dalej tym tropem - jestem zachwycony ścieżką dźwiękową. Chcę mieć soundtrack od zaraz, a zespół Laibach zacznę uważnie śledzić, ponieważ ich utwory w filmie zmieniły zupełnie charakterystykę dzieła, szczególnie w końcówce. Dlatego nie klasyfikowałbym Iron Sky jako komedii. Raczej jako film sensacyjny z ambitnym przekazem, opowiedziany za pomocą absurdalnej fabuły i ton śmiechu.

http://www.youtube.com/watch?v=fu4k4WI0nM8
- Dziwne masz skojarzenia skoro od niemieckiego przechodzisz do soundtracku. Choć masz rację, jest niczego sobie.
Ale nie rozpędzaj się. To od początku do końca jest komedia. Fakt, że sensacyjna, ale trudno o inną przy okazji najeźdźców z kosmosu. Na początku niesamowicie rozpędzona, kolejne sceny prześcigają się w grze konwencją (odsyłam do "Dyktatora", "Upadku", "Dnia Niepodległości", "Gwiezdnych Wojen" i Bóg wie ilu jeszcze filmów) równo rozwalając na łopatki. Rzucane gdzieniegdzie porównania do Tarantino są dosyć nietrafione, ale parodia rzeczywistości jest przednia. Tylko, gdy ta maszyna rozpędzi się do końca, nagle stopniowo zaczyna wytracać prędkość. Jakby twórcom zabrakło przemyślanych żartów, żeby bez reszty zająć widza. Gdyby nie te okropne przestoje to kto wie...

- Generalnie, niektóre żarty rozjeżdżają się i stają w rozkroku. Momentami jest dość kwaśno. Ale mam wrażenie, że internet pokocha ten humor - w sieci panuje podobny, prześmiewczo-polityczny styl, z domieszkami popkultury. Myślę, że te wszystkie drobne potknięcia wynikają z małego doświadczenia twórców. Ja przymykam na to oko, a ty?

- Nie. Mnie niestety razi za bardzo. Im większy apetyt zrobiono na początku, tym bardziej można się zawieść wraz z trwaniem filmu. Może nie zawieść dosłownie, bo jednak pewien przyzwoity poziom został utrzymany. Po prostu zapowiadało się na dużo, dużo więcej. Zwłaszcza, że we wszystkim doszukać się można drugiego dna, które to prawdopodobnie zostanie pominięte przez internetowych maniaków demotów.

- Nie doceniasz przeciętnego internauty! Albo to ja jestem zbyt optymistyczny... Myślę, że każda grupa odnajdzie się w którymś z elementów Iron Sky, niezależnie od ulubionego portalu w sieci. Oprócz protestujących przeciwko nabijaniu się z niemieckiej Rzeszy. Oni zawsze będą warczeć i krzyczeć. I nie obejrzą filmu, bo zabrania im tego "moralność". Ewentualnie głupota, bo uświęcanie nazistów jako niepodważalnych antybohaterów i naginanie historii do czarno-białych barw nikomu nie pomoże.
Ale film pomoże nieco inaczej spojrzeć na te wszystkie historyczne naleciałości.


- A co powiesz na aktorów, poczynając na Führerze a na delegacie Korei Północnej kończąc? Jak dla mnie zdecydowanie zabrakło wśród nich porządnych cycków, choć filmowa Renate z pewnością miałaby się czym pochwalić. Za to jestem pod wrażeniem Christophera Kirby'ego, nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek widział Czarnego, który niemal przez cały czas odgrywa Białego (Jackson się nie liczy).

- Na aktorów nie można narzekać, to wysoka średnia liga. Oni chyba też dobrze się bawili przy produkcji filmu i wczuli się w pastiszowe klimaty.

- Mam wrażenie, że Iron Sky to jeden z lepszych filmów o tematyce kosmicznej, jakie było mi dane ostatnio oglądać.

- Ja z kolei mam wrażenie, że na srebrzystym Zeppelinie nadciąga nowa era kinematografii! Film jest odpowiednio odpowiedni na nieprzyzwoite przełomy i rewolucje, więc hejże, ludzie! Lajkujcie Iron Sky na facebooku, followujcie na twitterze! Idźcie do kina! Sponsorujcie twórców i zmieniajmy razem świat!

- Tylko uważajcie, żeby się przypadkiem nie przysuszyć przy niektórych żartach.

Ode mnie 7/10, ale jakie znaczenia mają oceny...?
6/10, bo to przyzwoity film był

http://www.youtube.com/watch?v=He_PWsJqsVY&feature;=related

Zwiastun:

Fajna formuła recenzji i świetnie się czyta z tym Laibachem w tle. Dla mnie język niemiecki i Laibach to całkiem naturalne skojarzenie. Nazwali się po niemiecku, grają industrial, który mimo faktu, iż wywodzi się z Wielkiej Brytanii, mnie się automatycznie kojarzy z Niemcami, sporą część utworów wykonują po niemiecku... Nieważne, że są ze Słowenii. Moim zdaniem Laibach pasuje tego do filmu nie tylko ze względów muzycznych, również przez wzgląd na specyficzne poczucie humoru. Wszak to ich wokalista bronił się kiedyś przed oskarżeniami o sympatie faszystowskie, twierdząc, że "Tacy z nas faszyści, jak z Hitlera malarz". Rzecz w tym, że Hitler malował, i to naprawdę nieźle.

A skoro już o symbolice nazistowskiej i specyficznym poczuciu humoru mowa, to Wrocław się popisał. Oczywiście, że nie trzeba tłumaczyć, co przedstawia obraz. Wypisz, wymaluj hinduski symbol szczęścia i pomyślności. :)

Miałam sobie odpuścić projekcję "Iron Sky" i pójść na "Dom w głębi lasu", ale jako urodzona rewolucjonistka chyba się jednak poświęcę i na znak poparcia dla inicjatywy pójdę na oba filmy.

Ah, wiem, że malował. Chodzą słuchy, że gdyby przyjęli go do tego ASP to by i wojny nie było

Akurat trochę czytałam o finansowaniu i o tym, jak powstawał film. Współtworzenie polegało głównie na konkretnych, drobnych zadaniach przydzielanych przez twórców - ktoś napisał księżycowy hymn nazistów, ktoś się nagrał jako głos pilota ziemskiego statku etc. Vuorensola miał pełną kontrolę nad projektem, jest to więc dzieło kolektywne, ale tylko w określonym stopniu.

Swoją drogą, wg mnie takie widzowskie finansowanie będzie dobrym źródłem pieniędzy tylko dla filmów schlebiających masowym gustom. Rynkowy popyt na filmy o nazistach z Księżyca będzie zawsze większy niż na filmy o rośnięciu trawy czy o zrogowaciałych piętach.

Jako że ambitne kino ma się o niebo lepiej niż masówka, nie mam nic przeciwko jednostronności widzowskiego finansowania. Ostatecznie pieniądze pójdą na tę gałąź kinematografii, która bardziej potrzebuje odnowy.

Nawet jeśli to drobne zadania, to brzmi to jeszcze lepiej. Tym bardziej jestem pod wrażeniem całego przedsięwzięcia. Teraz czekam na bolszewików z Marsa

Próbowałam się załapać na "radiowy komunikat z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej", ale była za duża konkurencja :)

Trzeba było napisać że jesteś z Filmastera

@exellos Popraw sobie link do Laibacha, bo YouTube go zbanowało. Masz tu nowy: http://www.youtube.com/watch?v=fu4k4WI0nM8

Dzięki za bycia na posterunku ;)

Nie ma za co. Poniekąd od tego tu jestem. :)

Dodaj komentarz